Z wizytą u rodziny Kuszllów.

Jedna z naszych pierwszych „wypraw historycznych”. Kim są dzisiaj członkowie rodziny Kuszllów, jaka jest ich historia, dlaczego pamiętamy o nich? Na te pytania oraz wiele innych odpowiedzi znajdziecie w tym artykule.

Kiedy zapowiadałem ten artykuł, napisałem, że nie wiem jak zacząć. Cóż, minęło kilka dni i znalazłem rozwiązanie. Najlepiej zacznę od początku. Tytułem wstępu kilka kwestii, oto co następuje. Może ktoś nam zarzucić, cóż wielkiego dokonaliście, zwykłe spotkanie, może ktoś powiedzieć, „Kuszell-to było dawno, minęło bezpowrotnie”, po co nam to potrzebne…dla wszystkich stawiających te pytania, niech odpowiedzią będzie ten i następne artykuły. Dla tych, którzy jednak wiedzą, że sprawa jest  z kategorii „niesamowite, fenomenalne itp.” , dla Was właśnie to zrobiliśmy. Może, nie tylko, bo dla siebie również.

Początek. Skąd pomysł?

Dlaczego chcieliśmy zrobić artykuł o rodzinie Kuszllów? Dla kogoś stąd, dla kogoś kto zna historię regionu sprawa jest oczywista. Ostatni właściciel majątku Przytoczno, a także jego rodzina zasługują na to aby ich poznać, pamiętać i wiedzieć możliwie jak najwięcej. To w końcu nasza historia, wiele razy powtarzane hasło „kim będzie człowiek nie pamiętający swoich korzeni, nie znający swojej historii” szczególnie w tym kontekście zdaje się być bardzo na miejscu. Tak więc pomysł, aby poznać rodzinę Kuszllów, opisać ich dzieje, odwiedzić krewnych ostatniego właściciela powstał dawno, bo na samym początku kiedy strona przytoczno.pl dopiero powstawała. Aby podjąć się tego tematu, trzeba było w pierwszej kolejności zająć się tematami mniej ważnymi, choć z punktu widzenia spójności, również bardzo potrzebnymi. Kiedy w końcu nastąpił ten moment, że już czas, że trzeba się tym zająć powstało pytanie jak to zrobić? Pomyśleliśmy i stwierdziliśmy, że potrzebna jest osoba, która ma kontakt z rodziną Kuszllów, aby właśnie do tej osoby zwrócić się z zapytaniem czy możliwe byłoby umówienie się na rozmowę. Sprawa wydawała się prosta, osoba taka znalazła się (słowa podziękowania dla tej Pani i innych osób, które pomogły) ale powstało następne pytanie: czy zechcą spotkać się z nami [córki p.Kuszlla]? Dlaczego miałyby się nie spotkać? Powodów przeciw pewnie znalazłoby się kilka. Jednak już po pierwszej rozmowie, którą odbyłem z panią Katarzyną Kuszell wiedziałem, że spotkanie będzie czymś wyjątkowym i ważnym. Jakie było moje zdumienie i jednocześnie uczucie radości kiedy w rozmowie pani Katarzyna oznajmiła, że na spotkaniu będą również jej wszystkie siostry. Później w rozmowie z przyjacielem stwierdziliśmy, że to naprawdę wyjątkowe osoby, które tylko po jednym telefonie i po enigmatycznej opowieści kim jesteśmy i po co jest to spotkanie, potrafiły się zebrać razem i poświęcić swój czas. Zapewne i panie Kuszell, również były ciekawe nas, naszych intencji, naszego podejścia do tematu. Tak więc spotkanie umówione, czas jechać. Podzielę się na koniec pewnymi obawami, które towarzyszyły mi przed spotkaniem. Nie byłem zaskoczony, że się udało, a więc co? Obawiałem się, że nie zaprezentujemy się w sposób taki aby zdobyć zaufanie, aby nawiązać wspólny język. Na szczęście, i to nie tylko dzięki nam już powitanie wypadło najlepiej jak to tylko możliwe, a dalej już było tylko …użyję słowa „super”.

Spotkanie.

Nie jest łatwo zdobyć zaufanie drugiego człowieka. Już pierwsze kilka zdań zwiastowało, że czas, który będzie nam dane tutaj spędzić to czas przyjemnie i pożytecznie spędzony. Już w środku czekał na nas słodki poczęstunek i gorąca herbata. Pani Katarzyna Kuszell jako gospodarz przedstawiła nam swoje siostry, po czym zaczęliśmy opowiadać kim jesteśmy, po co nam to spotkanie. Jednocześnie nie mogąc uwierzyć, że dzieje się to naprawdę, że to my zdobyliśmy się na taki wyczyn, aby doprowadzić do spotkania, aby odkryć co nie odkryte, aby poznać co nie poznane…Czuliśmy jakby historia Przytoczna, ta dawna historia była naszym udziałem, niesamowite uczucie, trudne do opisania…To co zobaczyłem za chwilę, wywołało u mnie z jednej strony poczucie ulgi, myśląc „nareszcie to mamy” z drugiej zaś uczucie wzruszenia. Chodzi o album ze zdjeciami. Nie zachowało się tego wiele, ledwie kilkanaście zdjęć, choć dla nas to i tak więcej niż się spodziewaliśmy. Ot chociażby zdjęcie dworu w Przytocznie, absolutnie unikatowe fotografie i mimo, że nie pokazują całej bryły budynku to i tak są to fotografie bezcenne. Dla każdego z nas będą nowością i jednocześnie ważnym dokumentem historycznym.

Mógłbym tu pisać i opowiadać jak to było, w zasadzie to robię, może nie do końca umiejętnie, jednak to nie zmienia i tak faktu, że atmosfera spotkania była tak wyjątkowa, że suchy przekaz w formie sprawozdania może nie zostać przez Was właściwie odebrany. To tak na marginesie.

kuszell_2

Teraz widzę i z pewnym zażenowaniem mogę stwierdzić, że zadałem kilka nieprzemyślanych do końca pytań. Samo spotkanie mimo, iż przebiegło w bardzo miłej atmosferze to przecież dotykaliśmy tematów odległych i przykrych dla rodziny Kuszllów. Dla nas każda anegdota, opowieść stanowiła cenne źródła, a dla naszych gospodarzy to przecież nie tylko czas beztroskiego dzieciństwa ale i trudnego okresu dorastania w czasie wojny. Nie można o tym niestety zapomnieć, wojna i jej tragiczne żniwo na zawsze zmieniły los rodziny Kuszllów.

Ojciec, Kazimierz Teodor.

Z racji swojego wieku nie miałem możliwości poznania pana Kazimierza Kuszlla. Do czasu spotkania, w trakacie którego zobaczyłem zdjęcie przedstawiające jego osobę, nie wiedziałem nawet jak wyglądał. Pewnie 99% osób to czytających nie widziało fotografii zamieszczonej obok. Często sobie wyobrażałem jaki to był człowiek, próbując skleić obraz ze skąpych opowieści osób, które miały okazję czy to poznać Go osobiście czy tak jak ja usłyszeć o nim od innych. Z opowieści córek  wiemy już, że był to człowiek zasadniczy, często surowy to jednak szlachetny u miejący rozróżniać co jest właściwe, a co nie. Wiele pytań dotyczących ojca przychodzi mi w tej chwili do głowy, które chciałem zadać, ale z braku czasu. po prostu mi się nie udało…

kuszell_kazimierz_teodor
na zdjęciu powyżej: Kazimierz Teodor Kuszell, właściciel majątku Przytoczno.lata 30-te, fotografia wykonana w ogrodzie, dwór w Przytocznie.

Chciałbym oddać, przekazać Wam jak najwięcej z tego niezwykłego spotkania. Jednak emocje jakie towarzyszyły naszej obecności w domu rodzinnym Kuszllów nie potrafię przenieść na ekran. Słuchałem opowieści o latach dzieciństwa, beztroskich zabawach wśród rodzeństwa, słuchałem o latach młodzieńczych, bardzo trudnych, naznaczonych przez los. Kiedy zadałem pytanie jak Panie wspominają Przytoczno? Pani Katarzyna odpowiedziała jednym prostym zdaniem, że tutaj spędziły dzieciństwo, to kraina ich młodości, do czasu pewnych wydarzeń kraina szczęścia i radości. Choć tutaj doznały również cierpienia, chcę wierzyć i prawie jestem przekonany  oglądając te nieliczne fotografie, że tak właśnie pamiętają to miejsce, nasze Przytoczno. Tragiczna śmierć ojca zamordowanego przez bandę rabunkową, okres wojny, potem wypędzenie i grabież majątku, to wydarzenia, które na zawsze odmieniły los rodziny.

Rok 1944. Samotna matka z dziećmi ma trzy dni, aby zabrać najpotrzbniejsze rzeczy i opuścić na zawsze swój dom. Cały dobytek wraz z siedmioma osobami odjeżdża na trzech wozach konnych. Nigdy już nie wróca do tego domu, majątek przejęło państwo a rodzina pozostała bez środków do życia, ograbiona nie tylko z majątku ale i z godności. Na szczęście nieopodal w Charlejowie znajdują się ludzie, którzy pamiętają, że gospodarz majątku, zmarły tragicznie Kazimierz Kuszell był dobrym człowiekiem. Nie pozostawiają rodziny jego bez pomocy. Potem jest szkoła na Brzozowej, gdzie siostry uczęszczają, często pokonując drogę z Charlejowa pieszo. To tylko zdawkowe  opowieści, które udało mi się zapamiętać, okazja aby ułożyć to w ciekawe opowiadanie czy może nawet opowieść na pewno będzie.

Koniec? Nie, raczej początek…

Wiele odpowiedzi już znam, chociaż samych pytań powstało również wiele. Dlatego temat ten na pewno będzie powracał, aby możliwie jak najwięcej napisać na temat rodziny Kuszllów, ale także na temat Przytoczna w owym czasie.

Jak ocalić od zapomnienia tak wspaniałych ludzi, jak napisać aby oddać emocje towarzyszące spotkaniu, jak zapisać ich wspomnienia, jak być dobrze zrozumianym, jak wyrazić swoją wdzięczność za pełne życzliwości przyjęcie? Sporo trudnych pytań, na niektóre z nich odpowiedzią będzie właśnie nasza praca, te artykuły. Nie trzeba było wiele…

P>S>Czekamy na Wasze komentarze. Artykuł będzie uzupełniany, więc już teraz zachęcam do odwiedzania nas codziennie. Zobaczycie zdjęcia, które  zrobią na Was wrażenia, jesteśmy tego pewni. Dodatkowo zostaną one opatrzone komentarzem a i sam artykuł na pewno jeszcze uda się rozszerzyć.

Wpisany pierwotnie przez Administrator | 17 marca 2010.

Zobacz również

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *