Co łączy Przytoczno i Oświęcim?

Przytoczno, Oświęcim…
Rozwiązanie czyli dalszy ciąg artykułu…
…bo to jeszcze nie koniec…



Nie, to nie pomyłka, Przytoczno i Oświęcim (w zasadzie były niemiecki obóz zagłady Auschwitz-Birkenau) łączy wspólna historia – nie jakaś wielka, a historia mała, jednego człowieka…

W tym artykule opis wydarzeń, które sprawiły, że ta historia znalazła miejsce na naszej stronie. Zapraszamy, nie tylko mieszkańców Przytoczna…

Data (publikacji) 23 października jest wymowna dla tej historii, ale o tym przeczytacie w zasadzie na końcu artykułu…

Zabieg aby w tytule artykułu połączyć dwie nazwy – tak różne, ze względu na położenie geograficzne oraz kontekst historyczny jest być może lekko na wyrost jednak ocenę mojego pomysłu pozostawiam Wam.

W Oświęcimiu byłem raz, w Auschwitz – Birkenau byłym niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym i zagłady (oficjalna nazwa) nie byłem nigdy. Co prawda będąc w Oświęcimiu przejeżdżałem obok tego miejsca, jednak zabrakło czasu aby choć na chwilę zatrzymać się. Pamiętam tylko, że przed samym obiektem jest czysto, ładnie, nowoczesne parkingi, dużo zieleni. Dzisiaj aż trudno uwierzyć, że była to brama do piekła.

Moje myślenie o obozie.
Choćbym przeczytał wszystkie publikacje i obejrzał wszystkie filmy o warunkach panujących w obozach nie będę w stanie ani zrozumieć, ani poczuć tego co przeżyli przebywający tam ludzie. Nie wiem czy jest to możliwe aby człowiek zrobił coś takiego innemu człowiekowi? Odpowiedź jest niestety jedna: było, jest i zapewne będzie. Nikt z nas nie chciałby tego przeżywać, to nie gra komputerowa, zły sen, czy reality show…

Eksperyment – wyobraź sobie teraz, że nigdy nie zobaczysz już swoich bliskich, za chwilę zginiesz, wcześniej cierpiąc głód, chłód, poniżenie i wszystko co umiesz złego sobie wyobrazić. Możesz to sobie wyobrazić? Myślę, że nie, bo po krótkim pomyśleniu wracasz do swojego bezpiecznego świata. Nie sposób jest mieć doświadczenie takiego zła w swojej świadomości, wcześniej nie przeżywając tego.

Oby nikt z nas nigdy nie musiał tego wyobrażenia przeżyć.

To był wstęp – bo historia nie będzie o mnie i moich podróżach po Polsce.

Historia zaczęła się w zeszłym roku (2015) – dokładnie nie pamiętam ale był to prawdopodobnie czerwiec. Marcin przeszukując serwis aukcyjny natrafił na książkę. Sprzedający w opisie wymienił nazwę Przytoczno, dodając, że chodzi o podlubelską wieś. Książka nieduża, format chyba połowa B5 i nazwisko (imiona również) w tytule. Powiem szczerze, że w tamtym momencie nijak mi to nie pasowało do Przytoczna, naszych okolic, choć nazwisko „jakbym gdzieś słyszał”. Jednak może to podobne nazwisko lub to samo nawet, o którym gdzieś kiedyś słyszałem lub czytałem nie musiało wcale być związane z tymi stronami. Powiedziałem wtedy – kupię i zobaczymy, zwłaszcza, że książka nie była kosztowna a potencjalny zysk chyba nieoceniony.

Uprzedzając, powiem tak: książka nie jest o Przytocznie, nawet bohater nie pochodzi z Przytoczna. Nadal ciekawi?

Przytoczno i Oświęcim łączy historia jednego człowieka. Marian Henryk Serejski – przyjaciel rodziny Kuszllów, nauczyciel, więzień obozu w Oświęcimiu. Kim był ten człowiek, jego życie i działalność i dlaczego ma szczególne miejsce w naszej małej historii – na te pytania odpowiem w kolejnych artykułach.

Ciąg dalszy historii…

serejski Przeczytałem książkę „Jestem zdrów i czuję się dobrze..Oświęcimskie listy Mariana Henryka Serejskiego” . W znakomitej większości opowiada ona o losach ojca autorki – Mariana Henryka Serejskiego. Poprzez jego relacje zawarte w listach z Oświęcimia dowiadujemy się o jego życiu w obozie, jego tęsknocie za rodziną, troską o los najbliższych, niepewności swojego „jutra”. Książka opowiada również o heroicznej walce matki autorki o uwolnienie męża z nazistowskiej niewoli. Książka również przybliża miejsca bliskie bohaterowi, jego córce i żonie. Jest tam też i Przytoczno…

Powyżej wspomniałem o dacie:
Data (publikacji) 23 października jest wymowna dla tej historii, ale o tym przeczytacie w zasadzie na końcu artykułu…
Wyjaśnienie – tego dnia przypada rocznica śmierci Mariana Henryka Serejskiego (w tym roku 41. rocznica)
O samej książce warto więcej napisać ale tylko to, że warto ją przeczytać.
A jeśli ktoś chciałby coś więcej to zachęcam do skorzystania z opisu na stronie księgarni Muzeum Auschwitz – Birkenau

Kiedy przeczytałem książkę (zdjęcie okładki powyżej) miałem nieodparte wrażenie, że to nie jest koniec tej historii, że zamknięcie książki nie jest zamknięciem tej sprawy. Inaczej, to początek nowej przygody. Postanowiłem, że zrobię wszystko co będzie możliwe aby skontaktować się z autorką książki. Ktoś mi powie, że w dobie internetu to żadna sztuka, nic trudnego a wymaga niewiele więcej ponad trochę lub dużo wolnego czasu. Jednak nie było to, aż tak proste: po pierwsze dlatego, że autorka – Pani Krystyna mieszka w Stanach Zjednoczonych, po drugie po prostu nigdzie nie mogłem odnaleźć do niej kontaktu, chociażby adresu email. Z pomocą przyszli współpracownicy Pani Krystyny, bo to oni przekazali wiadomość ode mnie. W tym miejscu szczególne podziękowania dla Pana Czesława Karkowskiego oraz dla Polish Institute of Arts and Sciences of America (PIASA).
Wysłałem wiadomość.
Powiem, że liczyłem na odpowiedź, nie mogłem się doczekać, często wyobrażałem sobie co przeczytam. Czy rzeczywiście Pani Krystyna będzie w ogóle chciała mi odpisać, a jeśli tak to co napisze, kim jest, czy pamięta Przytoczno, jak wspomina? Pytań mnóstwo, a odpowiedzi…

To zawsze coś innego, niezwykłego kiedy ktoś wspomina miejsce, w którym kiedyś był, ludzi których kiedyś poznał, wydarzenia, których był świadkiem. Dla mnie jakie jest Przytoczno – wiem, mieszkam tutaj całe życie. Jak zapamiętała je Pani Krystyna? Jestem bardzo ciekawy dalszego ciągu tej historii…

——————————————————————————————-
Dalsza część artykułu zostanie podzielona na:
– biografia Mariana Henryka Serejskiego
– losy Pani Krystyny Serejskiej Olszer (w tym wspomnienia o Przytocznie)
– Konkurs
– może coś więcej…

Zobacz również

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *